Hiszpania kasuje jedną piątą rynku Airbnb. Europa patrzy z uwagą

Hiszpania wykonała ruch, który może wstrząsnąć europejskim rynkiem najmu krótkoterminowego – z serwisu Airbnb zniknie aż 66 tysięcy ofert. To początek szeroko zakrojonej ofensywy regulacyjnej, która redefiniuje granice między prawem do mieszkania a interesem turystycznym.

Hiszpania tnie Airbnb. 66 tysięcy mieszkań znika z rynku – to początek rewolucji

Hiszpańskie Ministerstwo Praw Socjalnych wydało polecenie usunięcia blisko 66 tysięcy ogłoszeń najmu krótkoterminowego z Airbnb – niemal jednej piątej całej oferty platformy w tym kraju. Radykalna decyzja dotyczy kluczowych regionów turystycznych: Madrytu, Katalonii, Walencji, Andaluzji, Kraju Basków i Balearów. Główne zarzuty? Brak licencji, nieprawidłowości formalne, a także systemowe łamanie lokalnych przepisów.

Minister Pablo Bustinduy nie pozostawia złudzeń co do kierunku działań: „Żadna korporacja nie stoi ponad prawem, a prawo do mieszkania ma pierwszeństwo przed zyskami firm”. W Madrycie już zapadł wyrok nakazujący natychmiastowe usunięcie 5 tysięcy ofert; w pozostałych regionach trwa analiza kolejnych 60 tysięcy przypadków.

Hiszpania nie jest w tym sama. Barcelona planuje całkowite wycofanie wszystkich 10 tysięcy licencji do 2028 roku, a na Balearach i Wyspach Kanaryjskich już teraz obowiązują surowe limity i drakońskie kary – nawet do 400 tys. euro. Tylko na Ibizie zamknięto ostatnio ponad 700 nielegalnych lokali przeznaczonych na turystyczny wynajem.

Platforma Airbnb zapowiedziała apelację, powołując się na orzeczenie hiszpańskiego Sądu Najwyższego z 2022 roku, które przerzuca odpowiedzialność na gospodarzy. Firma ostrzega, że zakazy uderzają w rodziny dorabiające na wynajmie, a nie rozwiązują problemu braku mieszkań. Jednak rząd kontruje: przez dekadę czynsze podwoiły się, a realne zarobki stoją w miejscu – w największych miastach lokalni mieszkańcy coraz częściej nie mają gdzie żyć.

Efekt domina już trwa – w całej Europie coraz częściej mówi się o wprowadzeniu krajowych rejestrów najmu krótkoterminowego, obowiązkowych licencji i realnej egzekucji przepisów. Amsterdam, Berlin, Kraków i Trójmiasto rozważają rozwiązania wzorowane na Hiszpanii. Zyskuje na tym branża hotelarska, która od dawna domaga się wyrównania zasad gry. Protesty społeczne z hasłami „Menys turisme, més vida” czy „Canarias tiene un límite” to już nie tylko lokalny bunt – to znak czasów.

Dla Polski hiszpański precedens może być kluczowym punktem odniesienia – zarówno dla samorządów, jak i dla ustawodawców. W kraju, gdzie zjawisko turystyfikacji dopiero nabiera tempa, pytanie nie brzmi czy uregulować Airbnb, ale kiedy i jak daleko się posunąć.

Add a comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *